Rynek kart kredytowych mimo kryzysu nadal rośnie, a plastików trafiających do klientów z miesiąca na miesiąc przybywa. Banki uważniej przyglądają się osobom wnioskującym o kartę kredytową, ale w niektórych instytucjach najprostszą kartę nadal można otrzymać przy dochodach miesięcznych na poziomie niższym niż 700 zł netto.
Z informacji podanych nam przez banki wynika, że w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2009 roku na rynek trafiło około 200 tys. nowych kart kredytowych. Łączna liczba kart kredytowych wydanych do tej pory sięgnęła blisko 10,4 mln sztuk. Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika natomiast, że na koniec I kwartału 2009 roku mieliśmy w portfelach 9,7 mln kart (przyrost o 300 tys. w stosunku do końca 2008 r.). Rozbieżności to efekt sposobu prezentowania danych przez banki. Instytucje finansowe nie chcą udostępniać informacji o liczbie kart aktywnych, a podają liczbę kart wydanych.
Liczba kart kredytowych wydanych przez dany bank nie pokrywa się natomiast z liczbą faktycznie używanych przez klientów. Określenie dokładnych danych nie jest możliwe, bo część banków sztucznie pompuje statystyki. W ostatnich latach karty kredytowe wręcz masowo dodawane były do innych produktów sprzedawanych przez banki, takich jak kredyty mieszkaniowe, czy ratalne. Klienci w wielu przypadkach musieli „wnioskować” o kartę, aby móc otrzymać kredyt na odkurzacz czy pralkę. Potem taka karta lądowała w szufladzie i nigdy nie była aktywowana. Potwierdzają to sami bankowcy. Niedawno na antenie TVN CNBC przedstawicielka Lukas Banku oszacowała, że nawet połowa kart w tym banku może być nieużywana.
Consumer finance w czołówce
W czołówce banków-wydawców kart kredytowych znajdują się instytucje działające w segmencie consumer finance. Pierwsze miejsce należy do Cetelem Banku, który od początku swojej działalności wypuścił na rynek 1,49 mln kart. Tylko w I kwartale bank wydał 40 tys. nowych plastików. Tuż za nim z liczbą 1,48 mln kart znajduje się GE Money Bank. Ta instytucja finansowa może pochwalić się jeszcze większą dynamiką wzrostu, bo w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2009 roku wypuściła na rynek 43 tys. kart. Jeśli w najbliższych miesiącach będzie nadal równie aktywna na rynku kart, to dogoni obecnego lidera. W tym przypadku należy jednak wspomnieć, że statystyki ulegną zmianie po fuzji Cetelem Banku z Sygma Bankiem (wydał 600 tys. sztuk) w ramach grupy LaSer. Wkrótce także bank BPH (85 tys. kart) połączy się z GE Money Bankiem. Ostatnie miejsce na podium należy do Lukas Banku, który może pochwalić się liczbą 1,33 mln wydanych kart i wzrostem o 18 tys. sztuk w ciągu kwartału.
PKO BP spadł z czwartego miejsca na piąte. Bank podał, że na koniec I kwartału wydał 1 mln 35 tys. kart. To spadek o 11 tys. kart w stosunku do końca 2008 roku. PKO BP robi najprawdopodobniej porządek z nieaktywnymi kartami, bo spadek liczby kart w tym banku mogliśmy zaobserwować także w poprzednich kwartałach. Na czwarte miejsce wspiął się natomiast Citi Handlowy, który łączną liczbą kart określił na 1 mln 49 tys., czyli o 32 tys. więcej niż na koniec ubiegłego roku.
Podobną dynamikę przyrostu co Citi Handlowy zanotował Bank Pekao SA. W pierwszym kwartale wydał blisko 33 tys. kart osiągając łączną liczbę wydanych kart na poziomie 510 tys. sztuk. Na uwagę zasługuje natomiast Eurobank, który w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2009 roku wydał swoim klientom 52 tys sztuk! W tym przypadku należy pokreślić, ze bank ma stosunkowo niskie wymagania finansowe stawiane klientom ubiegającym się o kartę.
Uwagę po I kwartale zwraca także spadek ogólnej liczby kart w aż 7 ankietowanych przez nas bankach. Łącznie z rynku ubyło ponad 83 tys. kart! Niewątpliwie jest to skutek kryzysu, dokładniejszego analizowania ryzyka kredytowego i „czyszczenia” systemów z kart nieużywanych. Karta leżąca w szufladzie stwarza ryzyko, bo w każdej chwili może zostać wykorzystana przez klienta, który znajdzie się w sytuacji podbramkowej. I banki muszą liczyć się z taką możliwością.
Po I kwartale – wyjątkowo - aż sześć instytucji nie chciało podać liczby wydanych kart.
Nasze drogie karty
Z ostatniego raportu przygotowanego przez Krajowy Rejestr Długów wynika, że na koniec marca zadłużenie z tytułu kart kredytowych wynosiło już blisko 12 mln 833 tys. Dynamicznie rośnie jednak liczba zagrożonych kredytów z tytułu kart. Na koniec pierwszego kwartału 2009 zagrożone zadłużenie wynosiło już 901,4 mln zł, czyli o 22 proc. więcej niż w grudniu 2008 r. i ponad trzy czwarte więcej niż rok temu.
Korzystnym zjawiskiem, które wpłynęło na rynek kredytów konsumpcyjnych był cykl obniżek stóp procentowych rozpoczęty przez Radę Polityki Pieniężnej w listopadzie 2008 r. Doprowadziły one do znacznej spadku oprocentowania kredytu na kartach. O ile jeszcze jesienią stawki przy niektórych kartach sięgały nawet 30 proc., to obecnie banki nie mogą pobierać wyższych odsetek niż 21 proc. Analitycy prognozują, że w czerwcu może dojść do kolejnej obniżki stóp NBP, więc jest szansa, że oprocentowanie kart kredytowych spadnie jeszcze bardziej.
Z drugiej strony cały czas obserwujemy zjawisko pogarszania oferty najtańszych dotychczas kart. Obecnie różnica między najkorzystniej oprocentowanymi kartami, a kartami najdroższymi na rynku wynosi już tylko kilka punktów procentowych, podczas gdy jeszcze do niedawna można było znaleźć karty różniące się stawkami nawet o połowę. Mniej jest także banków gotowych zaoferować klientowi innej instytucji wyższy limit w zamian za przeniesienie zadłużenia. Coraz częściej banki kuszą klientów bonusami, loteriami, a nie tanim kredytem. Warto przy okazji zwrócić uwagę, że w wielu bankach zmniejszyła się liczba oferowanych kart kredytowych, czego nie obserwowaliśmy wcześniej na taką skalę.
W ostatnich miesiącach przez tabele opłat i prowizji przewinęła się także fala podwyżek za usługi bankowe. Najbardziej widoczny był wzrost prowizji za konta osobiste, ale podwyżki nie ominęły także kart kredytowych. Część banków podniosła opłaty roczne za karty kredytowe, a niektóre instytucje wprowadziły miesięczną opłatę za niedokonanie płatności kartą. Można się spodziewać, że już wkrótce pojawią się dodatkowe usługi wokół kart, takie jak na przykład ubezpieczenia, za które klient będzie dodatkowo płacił. Między innymi w ten sposób banki będą chciały „odbić” sobie uszczuplone zyski czerpane z niskiego oprocentowania.
W ciągu ostatnich kilku lat banki prześcigały się w liczbie wydanych kart. Nawet mimo kryzysu nie należy się spodziewać, że tendencja ta ulegnie znaczącej zmianie. Niewątpliwie część banków nadal będzie łowić na karty nowych klientów, ale dynamika przyrostu kart będzie zapewne niższa niż mogliśmy to zaobserwować w ostatnich latach. Kryzys w większym stopniu wpłynie także na decyzje konsumentów, którzy coraz dokładniej analizują korzyści i koszty korzystania z usług finansowych. Wielu klientów na skutek gorszej koniunktury woli oszczędzać na czarną godzinę, niż nadmiernie się zadłużać i zwraca karty. Na pewno przez kilka najbliższych miesięcy rynek kredytówek będzie znajdował się w fazie stabilizacji, a nie dynamicznego wzrostu.
Wojciech Boczoń, Bankier.pl
Źródło Bankier.pl. Dostarczył netPR.pl