Przeceny są tak duże, że na wiele godzin przed otwarciem ludzie koczują pod sklepami w kilometrowych kolejkach, które nam, Polakom, kojarzą się raczej z poprzednią epoką. Kiedy otwierają się drzwi domów handlowych, a dzieje się to nierzadko już w okolicach północy, tłum wpada do środka i rozpoczyna się regularna bitwa, bo taniej można kupić prawie wszystko, a towaru nie wystarczy dla każdego. Zdarzają się omdlenia, stratowania (w zeszłym roku jeden ze sprzedawców domu handlowego Wal-Mart zginął stratowany przez napierający tłum), bójki, wzywana jest policja. A wszystko na żywo relacjonują i komentują dziennikarze. Można by powiedzieć: prawdziwy dziki zachód!
Black Friday to określenie z policyjnej kartoteki odnoszące się do lat 60. XX wieku, kiedy to w Filadelfii właśnie tego dnia sklepy przeżywały prawdziwe oblężenie, a miasto – paraliż komunikacyjny.Znajoma Amerykanka mieszkająca na przedmieściach spędza Święto Dziękczynienia w hotelu w centrum tylko dlatego, żeby rano pędzić do sklepów i zająć lepsze miejsce pod drzwiami marketów – opowiada Anna, która od niedawna mieszka w USA i jeszcze na „czarny piątek” patrzy ze zdumieniem. Należy dodać, że Święto Dziękczynienia postrzegane jest jako wyznacznik tożsamości narodowej Amerykanów, dlatego tym bardziej dziwi pomysł, że można by dzień ten spędzić w hotelu, z którego bliżej jest do sklepów. Na polskim gruncie wydaje się to mało realne. Świąteczna kolacja w hotelu to nie wszystko: mimo że nie jest to oficjalne święto, niektóre firmy dają pracownikom tego dnia wolne, aby ci mogli „świętować”. Paranoja? Nie, Ameryka...
Miliony kupują za bilionyW trakcie zeszłorocznego weekendu po Święcie Dziękczynienia do sklepów zawitało 172 mln Amerykanów, którzy średnio na osobę wydali ponad 370 dol. – a i tak był to najgorszy od dziesięcioleci „czarny piątek”, bowiem kryzys finansowy już trwał. Jak będzie w tym roku?
Z sondażu National Retail Federation wynika, że 134 mln Amerykanów deklaruje choćby chęć odwiedzenia sklepów w czasie nadchodzącego weekendu – w zeszłym roku podobną deklarację złożyło 128 mln osób. 57 mln mieszkańców USA już zdecydowało się na zakupy, 77 milionów ostateczną decyzję podejmie po zapoznaniu się z ofertą sprzedawców. Największy tłum odwiedzi sklepy z elektroniką, odzieżą i żywnością. Handlowcy są już gotowi na weekendowy najazd klientów. Przewidują wzrost sprzedaży na poziomie 1-2 proc.Tegoroczny „czarny piątek” ciekawi tym bardziej, że będzie to znaczący sygnał dla świata, informujący, czy Ameryka dźwiga się już powoli z kryzysu, czy ludzie odczuli stabilizację finansową i chcą wydawać pieniądze.W Polsce mamy SALEW Polsce sezon wyprzedaży zaczyna się dopiero po świętach. Sklepy przeceniają wtedy towar, którego nie zdołały pozbyć się w listopadzie i grudniu, można taniej kupić coś dla siebie (wcześniej kupowaliśmy dla najbliższych), a nierzadko także wymienić nieudany prezent na coś, co nam przypadnie do gustu. Sytuacje takie jak w domu handlowym Wal-Mart w naszym kraju zdarzają się bardzo rzadko. Przed kilkoma laty podczas otwarcia dużych sklepów handlujących sprzętem AGD i RTV media donosiły o koczujących pod drzwiami klientach, wyścigach pomiędzy regałami i wyrywaniu sobie towaru z rąk, ale ostatnimi czasy doniesienia te stanowczo ucichły.
Nie można jednak być ignorantem i nie zauważyć, że moda na wyprzedaże zatacza także i w naszym kraju coraz większe kręgi. Witryny sklepów na kilka tygodni w roku zostają zaklejone wielkimi cyframi oznaczającymi wysokość obniżek cen, a i sprzedawcy dziwnym trafem zapominają wtedy o polskim określeniu „wyprzedaż”, „okazja”, „obniżki” i zamiast tego z każdej wystawy krzyczą do nas, że mają dla nas jakieś SALE. Jak widać, Ameryka puka do naszych drzwi.
Czy można żyć bez kupowania?
Na szczęście w opozycji do trendu masowego kupowania słychać przeciwstawny głos. To wypowiadają się aktywiści propagujący niekonsumpcyjny styl życia. Międzynarodowy Dzień bez Zakupów - bo o nim mowa – przypada zaraz po amerykańskim „czarnym piątku”, a wywodzi się z Kanady. Zapoczątkowany został w 1992 roku przez pracownika reklamy, Teda Dave'a, którego słynne hasło „Już dosyć!” było odpowiedzią na wszechobecne w mediach i na ulicach namawianie do kupowania i przekonywanie, że dany towar to właśnie to, czego potrzebujemy do szczęścia. Do antykonsumpcyjnego głosu dołączyło już wiele krajów, m.in. Australia, Belgia, Kanada, Francja, Niemcy, Holandia, Nowa Zelandia, Irlandia Północna, Norwegia, Słowenia, Wielka Brytania i... Stany Zjednoczone.
Program Narodów Zjednoczonych do spraw Rozwoju poinformował, że 20 proc. ludności świata konsumuje ponad 85 proc. bogactw naturalnych Ziemi, czym powoduje ogromne szkody dla środowiska i nierówną dystrybucję bogactwa na świecie.
Uczestnicz poprzez nieuczestnictwo
„Dzień bez kupowania” w tym roku przypada już 28 listopada. Organizacje społeczne tego właśnie dnia organizują spotkania, happeningi, demonstracje (np. inscenizowane procesy sądowe za kupowanie), chcąc zwrócić uwagę na konieczność rozwijania świadomości konsumpcyjnej i niepoddawania się ogłupiającemu apelowi sprzedawców.
A jak samemu przyłączyć się do tej akcji? W bardzo prosty sposób – wystarczy przez 24 godziny powstrzymać się od kupowania. Zamiast wycieczki do galerii handlowej po kolejny zbędny przedmiot, spędźmy czas z rodziną i przyjaciółmi. Dla każdego z nas może być to osobisty eksperyment bądź publiczna deklaracja.
Przypomnijmy, że z tegorocznego badania przeprowadzonego przez Deloitte wynika, że „Polscy konsumenci są optymistycznie nastawieni do tegorocznych zakupów przedświątecznych. Aż 61% Polaków deklaruje, że wyda na nie tyle samo lub więcej niż w ubiegłym roku. Przeciętna polska rodzina planuje w tym roku wydać na święta około 1500 złotych, z czego blisko połowę na prezenty dla najbliższych.”
A tymczasem już w poniedziałek, 30 listopada, Amerykanie obchodzą dzień zakupów w sklepach internetowych, tzw. Cyber Monday...
Katarzyna Waś
Bankier.pl
---
Więcej informacji:Katarzyna Waś
Redaktor Bankier.pl
[email protected],
ul. Kościuszki 29, 50-011 Wrocław
Tel: (71) 372 30 52 wew. 51
Źródło Bankier.pl. Dostarczył netPR.pl